Książka odpowiada na pytanie dlaczego apostazja jest dziś koniecznością.  Jak i kiedy kler wypaczył filozofię miłości Jezusa z Nazaretu. Oraz dlaczego kłamliwa interpretacja jego nauki na katechezie nadal wpływa na światopogląd współczesnych Polaków.

Książkę lub e-book można kupić lub wypożyczyć.

 

Wydawnictwo:

Created by Eva Piprek with WebWave CMS 

Copyright 2021 Lorem Ipsum/Photos:Unsplash

Kup lub wypożycz

Spowiedź jako forma kontroli i manipulacji umysłem...
komunia; bierzmowanie; LGBTiQ; dzieci; sakramenty; spowiedź; Pierwsza; Komunia;

Photos by Kat J (1), Kyle Cleveland & Marc Schaefer, montaż Ewa Seremak (2)on Unsplash

 

APOSTAZJA katoliczki (fragment książki):

Spowiedź jest kolejną metodą dręczenia mojej niewinnej osóbki, nadal niespodziewającej się niczego złego, zwłaszcza ze strony dobrego Boga. A mówiąc precyzyjnie, to koszmar mojego dzieciństwa. Mam 9 lat. Pamiętam, jak stoimy w długiej kolejce, czekając do konfesjonału. Kombinowałam tak, żeby na proboszcza nie trafić – on wręcz nieprzyzwoicie przynudza. W dodatku ten jego namaszczony ton głosu, pełen karcącego oburzenia, nadęty i wyniosły, zupełnie jakby sam Pan Bóg osobiście mnie swoją uwagą zaszczycił! Nawet mając kilka lat, rozumiem, że przesadza, bo moje straszne kłamstwa to tylko kłamstewka. Poza tym słyszałam jak Babcia, ta, której Mama nie lubi, mówiła, że jest pazerny i złośliwy. Nie będę się u niego spowiadać. Jemu chyba naprawdę wydaje się, że jest wcielonym Jezusem, a co najmniej jego bezpośrednim zastępcą, tak autorytarnie informuje mnie, co Pan Bóg MYŚLI o mojej skromnej osóbce i moich obrzydliwych GRZECHACH! Co za głupoty wygaduje? Naprawdę tak Pana Boga obrażam, że aż cierpi? W sumie nie chcę przysparzać Bogu (nie proboszczowi) przykrości.

 

Szczęściem inni księża nie są aż tacy zasadniczy, niektórzy nawet chyba przysypiają. Szeptem wymieniamy się wiedzą, który ksiądz najmniej modlitwy na pokutę daje. Konfesjonały pracują całą parą. Powszechna mobilizacja. Wszystkich chyba księży zapędzili do słuchania tych naszych spowiedzi. Dziecięcego paplania, szeptania na ucho zawsze o tych samych grzeszkach, przewinkach, tych naszych strasznych złych uczynkach. Na kolanach, ze spuszczoną głową w pokorze. Jeszcze tak zwana pokuta do odklepania przed ołtarzem. Starałam się uklęknąć na dywanie, bo na marmurowej posadzce jest bardzo twardo. Trzy „zdrowaśki” i jedna litania przeczytane z książeczki. Szybko, nieuważnie, aby tylko mieć to za sobą…

 

Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison. Chryste – usłysz nas, Chryste – wysłuchaj nas; Ojcze z nieba, Boże – zmiłuj się nad nami; Synu, Odkupicielu świata, Boże – zmiłuj się nad nami; Duchu Święty, Boże – zmiłuj się nad nami; Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się nad nami; Święta Maryjo – módl się za nami; Święta Boża Rodzicielko – módl się za nami; Święta Panno nad pannami – módl się za nami; Matko Chrystusowa – módl się za nami; Matko Kościoła – módl się za nami; Matko łaski Bożej – módl się za nami; Matko nieskalana – módl się za nami; itd… Bezmyślne kompletnie. Bóg tego ode mnie oczekuje? Serio? Podoba mu się? Mam nadzieję. Mnie nie. Staram się wzbudzić w sobie jakiś żal. Tylko właściwie czego mam żałować? Wykroczenia na poziomie zerwania kwiatka z ogródka sąsiada? KRADZIEŻ! Przecież sąsiad już doraźnie na nas nakrzyczał! Czy to Panu Bogu nie wystarczy? Bo jemu i owszem. Jak z Mamą byłam go przeprosić, to śmiał się i nawet dał mi kilka kwiatków, mówiąc, że możemy wchodzić do ogródka, tylko żebyśmy grządek nie deptały, bo jemu jest ciężko naprawiać. Rozumiem – stary jest. Postanowienie poprawy? Postanawiam, nie mając do siebie większego zaufania. Twórcza jestem, na pewno wymyślę coś nowego. Niezupełnie to rozumiem, ale czuję coś skandalicznie tragicznego w tym, że muszę uklęknąć i opowiadać o swoich dziecinnych sprawkach obcemu facetowi. W dodatku dziś śmierdziało mu z ust. Fuj. Czułam przez kratkę. Mówiłam jeszcze o tym, jak nakłamałam Mamie – a to my, Zuzka i ja, potłukłyśmy porcelanową cukiernicę – prezent od Babci, kiedy buszowałyśmy po całym mieszkaniu, co wyraźnie miałyśmy zakazane. Swoją drogą: dlaczego Mama się nie złościła? Chyba nie lubiła tego przedmiotu. Tak sądzę.

 

• • • •

 

Dziś od tamtych pierwszych spowiedzi minęło już prawie 50 lat, dawno zdałam sobie sprawę że ta odrażająca, sadystyczna praktyka dotykająca małych katolików, która i moim była udziałem, to kolejny etap formatowania. Wczesny jednak na tyle, że dziecko nie jest w stanie racjonalnie ocenić co się z nim dzieje. Niedopuszczalna manipulacja, mieszanie w głowie mające na celu przyuczenie do obowiązku regularnego spowiadania się czyli do intymnego kontaktu z kapłanem, dodatkowo polegającego na samooskarżaniu. To właśnie jest NAJGORSZE.

 

Niezupełnie odróżniając co jest złe a co wcale niekoniecznie, mali katolicy bezustannie, nawet kilka razy w miesiącu spowiadają się przed księdzem. Zupełnie nieświadomi jak podłej manipulacji właśnie padają ofiarami! Stopniowo, powtarzające się ciągłe spowiedzi wyrabiają w dziecku przekonanie, że NIGDY nie jest wystarczająco DOBRE, nigdy nie zadowala BOGA – a to jest destrukcyjne psychicznie i normalnie toksyczne! Ewangeliczne zadośćuczynienie skrzywdzonemu bliźniemu przestaje być aktem żalu za wyrządzoną krzywdę i w tym samym momencie staje się pustosłowiem. Brakuje EMPATYCZNEGO wejścia, głębokiego wczucia się w ból i żal osoby której zrobiliśmy przykrość, a której przecież byliśmy winni miłość bliźniego! Najważniejsze zostaje pominięte i zastąpione uroczystym WYPOWIEDZENIEM swoich grzechów na głos a potem oklepaniem formułek modlitwy – pokutą którą ksiądz przydziela. Osobiście uważam, ze moje przeproszenie sąsiada, zrozumienie jak trudno jemu jest się schylać i naprawiać co my niszczyłyśmy oraz, że właśnie dlatego złościł się na wchodzące do jego ogródka dziewczynki – to było 100 razy więcej warte niż jakakolwiek skrucha przed księdzem, modlitwa czy inna litania.

 

Dodatkowo spowiedź przedstawiana jest jako nadzwyczajny przywilej, mający podobno ulgę obciążonej grzechami psychice przynosić, polegającą na uwolnieniu się od tego strasznego brzemienia grzechu! Winy, której poczucia nie byłoby bez wyuczonego wcześniej pojęcia GRZECHU!! Czyli tych kilku niewinnych wykroczeń które ma na koncie każde żywe i ciekawskie dziecko. Pamiętam wyjaśnienie z katechezy jakoby wierni innych wyznań nam katolikom mieli zazdrościć tego, że możemy wypowiedzieć głośno nasze brzemię i dostąpić odpuszczenia win. NIEPRAWDA! NIGDY żadnej ulgi nie czułam, choć bardzo się starałam.

 

W 1967 papież Paweł VI (Indulgentiarum Doctrina, n.1) napisał: Odpust jest to darowanie wobec Boga kary doczesnej za grzechy, zgładzone już co do winy. Dostępuje go chrześcijanin odpowiednio usposobiony i pod pewnymi, określonymi warunkami za pośrednictwem Kościoła, który jako szafarz owoców odkupienia rozdaje i prawomocnie przydziela zadośćuczynienia ze skarbca zasług Chrystusa i Świętych... Oto jest istota tego problemu! W rozumieniu zwykłego, prostego wiernego: niby to Bóg grzech odpuszcza ale ksiądz decyduje czy aby słusznie. Taka jest tajemnica tej tresury i taki przekaz pozostanie w pamięci już na zawsze. Przynajmniej w mojej...

 

Spowiedź oprócz przysparzania zbędnego stresu w dziecinnej świadomości skutecznie podważa wiarę w sens boskiego MIŁOSIERDZIA, które wielokrotnie z namaszczeniem podkreślane jest na katechezie. Nieprzypadkowo już samo to słowo jest miłowaniu, czyli miłości, bliskie. Bo to miłość jest w katolicyzmie kluczowa. Jest tym, co sprawia, że Bóg nam grzech wybacza. Dlaczego więc trzeba nieustannie samooskarżać się przed księdzem, mówiąc o sprawach błahych, którymi nawet rodzice się nie przejmują? Lecz NAJGORSZE jest to, że SPOWIEDŹ JEST WYNALAZKIEM WYBITNIE PATOGENNYM! Wierny, będąc jeszcze dziecięciem niewinnym, dostaje wyraźny sygnał: cokolwiek by uczynił, zostanie mu odpuszczone przez miłosiernego Boga! Kradzież, kłamstwo? Toż to drobiazgi! Warte litanii do Maryi. Dzieci przecież jeszcze nie mają na sumieniu nic poważnego, ale przekaz jest jasny. Pan cię miłuje i dlatego wszystko wybacza! Spowiedź + skrucha + pokuta wraz z postanowieniem poprawy skutkować mają pojednaniem z rezydentem na wysokościach. Odbębnione, po problemie, marsz do domu. Znowu można grzeszyć. Demoralizujące błędne koło. A później?

 

Morderstwo – nawet wielokrotne i masowe, nie wyklucza trwale wiernego ze wspólnoty, a nawet może chwałę mu przynieść, jeżeli dokonane „za wiarę” (czytaj: w interesie Kościoła i jego personelu). Na przykład, dokonujący makabrycznych rzezi na cywilnych wyznawcach innych religii, podczas wypraw krzyżowych, od papieży mieli zagwarantowany odpust zupełny. Co innego zabicie biskupa – to ma osobną taryfę! Ekskomunika. Niby Jezus mówił, że wszyscy jesteśmy równi przed Bogiem, lecz widocznie biskupi są równiejsi. Nawet kłamcy, zbrodniarze, złodzieje, nikczemnicy (a wielu takich purpuratów było i jest) są „lepsi” od zwykłych wiernych. Pedofilia, owszem, to grzech. Lecz to nic w porównaniu z aborcją, z tego trzeba się spowiadać przed wyższą instancją od tej, która siedzi w zwykłym konfesjonale! Dlaczego? Przecież Bóg i tak wie wszystko – to on WYBACZA, więc po co mieszać w to postronnych?

 

Już sama MOŻLIWOŚĆ spowiedzi i uzyskania „odpuszczenia” nawet najobrzydliwszego grzechu sprawia, że teoretycznie najgorszy łajdak może mieć nadzieję, że po śmierci kończącej jego wredny żywot jednak do piekła nie trafi – JEŻELI (nawet choćby w ostatniej chwili) głęboko, szczerze pożałuje swoich zbrodni i OTRZYMA ROZGRZESZENIE. Ba – może nawet świętym zostać – historia zna takich. Czy można mieć zaufanie do KOGOKOLWIEK, kto w każdej chwili może oczyścić swoje sumienie z nawet najbardziej podłego czynu, prosząc o wybaczenie swojego niewidzialnego bozię w niebiesiech i księdza w konfesjonale? WŁAŚNIE DLATEGO spowiedź NIGDY nie powoduje, że człowiek staje się lepszy – wyzwalać może wręcz eskalację zła – wszystko wolno, bo można „odkupić”, czyli odpokutować, „wygumkować” się na nowo. Pewnym problemem może być tylko ciężar gatunkowy zasądzonej pokuty.

 

PRZECZYTAJ WIĘCEJ